„Postanowiono ludziom raz umrzeć, a potem sąd” (Żyd. 9, 27).
Śmierć przychodzi na każdego człowieka, nie zna litości ni wyjątków. Dlatego to Boski Zbawiciel tymi słowy zachęca nas, byśmy gotowi byli każdej chwili zakończyć pobyt na ziemi: „I wy gotowi bądźcie, bo godziny, której się nie domniemacie, Syn człowieczy przyjdzie” (Łuk. 12, 14). Idź za wezwaniem Pana Jezusa i niech to rozmyślanie twoje o chwalebnej śmierci św. Gerarda połączone będzie z modlitwą: „Wejrzyj, a wysłuchaj mię, Panie, Boże mój! Oświeć oczy moje, abym kiedy nie zasnął w śmierci, by nie rzekł nieprzyjaciel mój: przemogłem go” (Ps. 12, 4).
Św. Gerard nie odznaczał się silną budową ciała i chociaż niedługo chorował, słabym był zawsze i tylko świętość jego sprawiła, że pracował gorliwie za siebie, a w części także i za innych. Od czasu, w którym pewien przewrotny człowiek uderzył go kolbą strzelby w pierś i zwalił go z konia, Święty, zapadłszy na chorobę płucną, czuł, że nadchodzi koniec jego ziemskiej pielgrzymki. Pracował dalej i podróżował, aż wróciwszy raz do klasztoru w Caposele, zauważył, że śmierć krąży koło niego, że otwierają się przed nim Bramy Niebieskie, a Jezus Chrystus, Matka Najśw. i Aniołowie spoglądają nań wzywając go do siebie słowami: „Pójdź, będziesz koronowany!” Nie zatrwożył się więc, ale za starcem Symeonem powtórzył prośbę: „Teraz puszczasz, Panie, sługę Swego w pokoju” (Łuk. 2, 20). Boć przecież był on tym sługą dobrym, który otrzymawszy od pana pięć talentów, mógł stanąć przed Jego Obliczem i oświadczyć: „Panie, dałeś mi pięć talentów, oto zyskałem drugie pięć” (Mat. 25, 20). Zaprawdę: „Błogosławieni, którzy w Panu umierają” (Apoc. 14, 13), albowiem: „temu, kto się Boga boi, dobrze się powiedzie, a we dni konania swego błogosławion będzie” (Eccl. 1, 19) i „wywiedzie Pan jako światło sprawiedliwości jego” (Ps. 16, 6).
Ale chociaż dusza jego tęskniła za Bogiem i chociaż wierzył, że „zobaczy chwałę Pana w ziemi żywiących”, to jednak cierpienia ciała i duszy w tych ostatnich chwilach upodobniły go do Boskiego Mistrza. Ze św. Pawłem mógł św. Gerard powiedzieć, że „z Chrystusem jest przybity do Krzyża” (Galat. 2, 19). Cóż więc czyni, ażeby dobiec do mety i ażeby zyskać nagrodę w zapasach, w których sędzią jest Ojciec Niebieski, kierownikiem Duch Święty, a nagrodą zbytnie wielką sam Jezus Chrystus? Oto na drzwiach swej celi zakonnej każe wypisać słowa: „Tu się spełnia Wola Boża”. Dzisiaj wyryte w krysztale słowa te świadczą przed każdym, że św. Gerard do ostatniego tchu o niczym innym nie myślał, jak o Woli Bożej i że tylko świadomość poddania się Opatrzności Bożej dodawała mu siły do znoszenia cierpień ostatniej choroby i śmierci. W nagrodę bowiem za to poddanie się wyrokom Bożym, usłyszał święty głos Chrystusa Pana: „Błogosławieni, którzy płaczą”. Radował się więc, że utrapienia jego szybko przeminą: „Jeśli bowiem współcierpimy, abyśmy też byli współuwielbieni” (Galat. 2, 19) i ze św. Pawłem, ciesząc się, że cierpieniem pociesza Boskiego Zbawcę, mógł mówić: „Rad się tedy przechwalać będę w krewkościach moich, aby we mnie mieszkała moc Chrystusowa — nader obfituję w każdym utrapieniu naszym” (II Kor. 12, 9). Tak cierpiąc i radując się, czekał na wezwanie Pana i modlił się: „Tęskni dusza moja za Bogiem mocnym, żywym, kiedyż Cię ujrzę i kiedyż stanę przed Bożym Obliczem”.
A ty? Czy się przygotowujesz na śmierć? Pamiętaj o słowach Pisma św.: „Jeśli upadnie drzewo na południu, albo na północy, na którymkolwiek miejscu padnie, tam będzie” (Eccl. 11, 3).
Św. Gerard modlił się do Boga, ażeby mógł umrzeć opuszczony od ludzi, gdyż chciał stać się podobnym do Jezusa, który, wisząc na Krzyżu, wołał: „Ojcze Mój, czemuś Mię opuścił?”
Przy św. Gerardzie czuwali jego współbracia. Jeden z nich rzekł: „Nie zapominaj o nas, gdy cieszyć się będziesz u Boga.” Święty z niezwykłą żywością tak mu odpowiedział: „Ach, czyż mógłbym o was w Niebie zapomnieć, wszak wy byliście dla mnie zawsze najmilszymi współbraćmi.”
Piętnastego października przyjął po raz ostatni Komunię Św. Jeden z naocznych świadków tak o nim pisze: „Podobny był do Anioła, zdawał się być Serafinem, który się jednoczy z Bogiem.” Cały dzień modlił się gorąco, powtarzając często słowa: „Chcę umrzeć dla miłości Twojej, Jezu mój, niechaj się spełni Wola Twoja!” Ponieważ wydawał się jeszcze dosyć silnym, wieczorem opuścili go wszyscy, tylko jeden z braci zakonnych pozostał, by przy nim czuwać. Św. Gerard leżał spokojnie i modlił się, spoglądając to na obraz Matki Najświętszej, to na wizerunek Ukrzyżowanego. Koło północy począł się modlić głośno i głos jego obijał się o ściany celi, po której przesuwało się słabe światło świecy drgającej jakby za poruszeniem skrzydeł zbliżającego się anioła śmierci. Czuwający brat poszedł po szklankę wody, ażeby zwilżyć spieczone wargi chorego. Wkrótce powrócił. Św. Gerard zamknął oczy, zdawało się, że zasnął spokojnie, — oczy jego zamknęły się jednak na zawsze. Kapłan, który w tejże chwili przybył, podniósł nad nim rękę i wymówił słowa rozgrzeszenia. Święty westchnął — raz jeszcze — i dusza jego po smutkach, bólach, łzach z tej łez doliny uleciała do Przybytków Pańskich. Było to szesnastego października, koło trzeciej godziny rano. Święty liczył wtedy lat blisko trzydzieści, z których przeszło pięć przepędził w Zgromadzeniu Ojców Redemptorystów. Streszczając życie swoje mógł on powtórzyć za św. Pawłem następujące słowa: „Potykaniem dobrym potykałem się, zawodu dokonałem, wiarę zachowałem. Na ostatek jest mi zachowany wieniec sprawiedliwości, który mi odda Pan, Sędzia sprawiedliwy, w on Dzień.” (II Tym. 4, 7 — 8).
Nie umarł on bowiem, lecz żyje. Jak Jezus umierając, śmierć zwyciężył, tak św. Gerard żyje dalej w Niebie, gdzie się wstawia u Boga za Kościołem katolickim, za wszystkimi strapionymi i płaczącymi.
Zaledwie umarł, a po całym królestwie neapolitańskim rozeszła się wieść, że umarł Święty i wielki Cudotwórca, a wieść wkrótce rozbrzmiała nad wieżycami kościołów rzymskich, wzniosła się ponad śnieżne Alpy i borami pokryte Karpaty, doszła do wszystkich zakątków ziemi, głosząc, że nowy Święty, potężny Orędownik, stanął przed Panem w Niebiesiech. Módl się więc i ty do św. Gerarda i ufaj, że prośbę twoją za Jego przyczyną przyjmie łaskawy i miłosierny Bóg!
(Odmów na cześć św. Gerarda 1 Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo i Chwała Ojcu)
Przykład
Śmierć nagła jest wielkim nieszczęściem, a przeciwnie, przygotowanie się na tę ważną chwilę i przyjęcie Komunii Św. słusznie uważa się za zadatek nagrody wiecznej. Św. Gerard czcicieli swoich ratuje w niebezpieczeństwach życia i chroni ich od niespodziewanego zejścia z tego świata.
Znane jest powszechnie wielkie trzęsienie ziemi, które w ruinę zamieniło miasto Messynę i Reggio. W tym ostatnim mieście mieszkał naonczas kapitan Brugnoli z żoną swoją i dwunastoletnim synem, Filipem. Ze snu zbudził ich w ową straszną noc silny wstrząs, huk walących się kamienic, brzęk szyb okiennych i krzyki wołających o ratunek. Zdawało się, że lada chwila zginą pod gruzami walącego się domu, gdyż znajdowali się na drugim piętrze, a schody zostały przez trzęsienie zerwane. Kapitan był czcicielem św. Gerarda i obraz swego Patrona woził zawsze ze sobą. Padł więc na kolana i zawołał: „Św. Gerardzie! ratuj nas!” Zaledwie mówił te słowa, uspokoił się, pociął prześcieradła, skręcił szybko powróz, i umocowawszy go do balkonu, ze drżeniem serca począł naprzód spuszczać swego syna. Ku niezmiernej swej radości po kilku minutach z ciemnej ulicy usłyszał głos uratowanego syna: „Jestem na ziemi, niech się teraz spuści mamusia, ja biegnę po żołnierzy”. Obraz świętego Gerarda trzymał pobożny kapitan, gdy żona, a potem i on sam zsuwali się po słabej lince na ziemię. Uratowani poczęli szukać małego Filipa, któremu w drodze do koszar groziło największe niebezpieczeństwo, tak z powodu upadających domów, jak z powodu wyrw i przepaści po ulicach. Z modlitwą na ustach i w sercu, rzucili się jednak naprzód i wkrótce mimo ciemności ujrzeli syna między żołnierzami. Następnego dnia klęczeli razem przed obrazem św. Gerarda i dziękowali Bogu i wielkiemu swemu Opiekunowi za uratowanie życia.
Modlitwa
Panie Jezu Chryste, któryś w największych cierpieniach skonał za mnie na Krzyżu, daj, abym umarł w objęciach Twoich. Przyjmę śmierć, jakąkolwiek na mnie ześlesz — za św. Gerardem wołam do Ciebie: „Niech się spełni Wola Twoja”.
Święty Gerardzie, miłośniku Boży i potężny opiekunie strapionych! Z wielką ufnością staję dzisiaj przed Tobą, a rozszerzenie się czci Twojej, nieustanne wzrastanie zastępów gorliwych sług Twoich, tysiączne dziękczynienia za łaski od Ciebie otrzymane, przemawiają do mnie z nieprzepartą siłą i wołają: „Módl się, a z pewnością wysłuchany zostaniesz!” Czyż to miałbyś odwrócić ode mnie twarz swoją? Wszak z taką ufnością i żarliwością wzywałem Twojej pomocy. Wysłuchaj prośby mojej, wspomagaj mię, oświeć, pociesz mię niegodnego grzesznika, słabego człowieka, nieudolnego ucznia Chrystusowego. Przez miłość Twoją ku Jezusowi i Maryi, błagam Cię i zaklinam: Przybądź mi na pomoc! Amen.
Wyjęte z książki:
NOWENNA DO ŚW. GERARDA MAJELLI PATRONA DOBREJ SPOWIEDZI, O. LUDWIK FRĄŚ REDEMPTORYSTA. WYDANIE DRUGIE WROCŁAW 1949. NAKŁADEM OO. REDEMPTORYSTÓW. Pozwalam drukować w Krakowie, dnia 25 stycznia 1933. O. Emanuel Trzemeski C.S.S.R. prowincjał OO. Redemptorystów. NIHIL OBSTAT Kraków 28 stycznia 1933. X. Dr. M. Sieniatycki cenzor. L. 7145/33. Pozwalamy drukować: Z Książęco-Metropolitalnej Kurii. Kraków, dnia 5 sierpnia 1933. † Stanisław Bp. wik. gen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz