Pewien młodzieniec umarł na febrę i krwotok. Jego martwe zwłoki leżały na pościeli. Wtem matka uczuła w sobie rozbudzającą się ufność w orędownictwo Gerarda. Miała ząb Świętego; przyłożyła go do umarłego syna z tą modlitwą na ustach: "Mój Gerardzie, nie spraw mi tej przykrości; oto ja chcę, aby syn mój żył". Zaledwie wypowiedziała te słowa, syn wstał żywy, bez śladu jakiejkolwiek choroby.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz