Dzień 3 - Św. Gerard — wzór prawdziwej pobożności

Pobożność polega na tym, że we wszystkim szukamy chwały Bożej. Na to żyjemy na świecie, abyśmy Boga znali i miłowali, i Jemu wiernie służyli. Człowiek pobożny widzi wszędzie i we wszystkim Boga, miłuje Go z całej duszy, a dla Niego miłuje też swego bliźniego. Do ćwiczenia się w cnocie pobożności zachęcał św. Paweł Tymoteusza tymi słowami: „A ćwicz się ku pobożności, albowiem do wszystkiego jest pożyteczna, mając obietnicę żywota, który teraz jest, i przyszłego” (I Tym. 4, 8). Rozważ, jak św. Gerard, idąc za radą Apostoła Narodów, stał się dla nas wzorem prawdziwej pobożności.

Św. Gerard nie był uczonym, jednakowoż Boga znał więcej aniżeli mędrcy zagrzebani w książkach, głębokich traktatach i rozprawach naukowych. Poznawał on Stwórcę swego z błękitu nieba i z gwiazd roziskrzonych wśród nocy, z gór lasami pokrytych i łąk kwieciem usłanych, a nade wszystko z rozmów z Jezusem po Komunii Św. Toteż biskupi i kapłani szukali u niego rad i wskazówek duchownych, zapraszali go z konferencjami do seminariów i klasztorów i słowa jego porównywali ze zdaniami świętego Augustyna i Hieronima.

Poznawszy Boga, miłował Go we wszystkim, a stworzenia miłował ze względu na Boga. Rozumiał on dokładnie, że stworzenie wyzute z Boga nie zasługuje na miłość człowieka, gdyż przedstawia zupełną nicość, którą Pismo Św. określa słowy: „Marność nad marnościami i wszystko marność” (Eccl. 1, 2). Jakże podobne do tego zdania są słowa, które znajdujemy w zapiskach św. Gerarda! Pisze tam: „Wszystko jest marnością prócz miłowania Boga. Wszystko co nie prowadzi do Boga, jest bezwartościowe w moich oczach”.

Prowadząc tedy życie proste i zwyczajne doszedł do najwyższej doskonałości, gdyż postępował według wskazówek Pisma Św.: „Wszystko, cokolwiek czynicie w słowie albo w uczynku, wszystko w imię Pana Jezusa Chrystusa, dziękując Bogu i Ojcu przezeń. —  Chociaż tedy jecie, choć pijecie, choć co innego czynicie, wszystko dla chwały Bożej czyńcie!” (Kol. 3, 17; i Kor. 10, 31). Miłość Boża skłaniała go do wyrzeczenia się samego siebie i do ofiary. Opuszczając świat, wołał: „Idę zostać świętym!” —  i postanowienia swego dokonał. Lecz któż wypowie, ile walk stoczył, ile zwycięstw odniósł, ile łez wylał i trudów poniósł, aż w końcu zawołał: „Śpiewajmy Panu chwalebnie, albowiem uwielbiony jest!” (Exod. 15, 1). 

Jaka jest twoja pobożność? Czy oceniając rzeczy i wypadki bierzesz za miarę chwałę Bożą, czy też tylko twój własny, doczesny pożytek? A może „Pókiż chromać będziesz na dwie strony —  jeśli Pan jest Bogiem, idźże za Nim!” (3 Reg. 18, 21).

Miłować Boga bez miłości bliźniego jest rzeczą niemożliwą. „Jeśliby kto rzekł, iż miłuje Boga, a brata by swego nienawidził, kłamcą jest. Albowiem kto nie miłuje brata, którego widzi, Boga, którego nie widzi, jakże może miłować? A to rozkazanie mamy od Boga, aby, który miłuje Boga, miłował i brata swego” (I Jan 4, 21). Za przykładem Zbawiciela miłość św. Gerarda ku bliźnim była uprzedzająca. Jezus, który nas miłował, kiedy byliśmy Jego wrogami, by nas uprzedzić w miłości, rzekł: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy pracujecie i obciążeni jesteście, a Ja was ochłodzę” (Mat. 11, 28).

Św. Gerard wyszukuje w nędzy żyjących, ubogich, chorych — spieszy do nich z lekarstwem i posiłkiem.  Miłość jego była współczująca. Jezus litował się nad zgłodniałymi rzeszami i mówił: „Żal Mi tego ludu”, rozmnażał chleb, leczył chorych, niemocnych. Św. Gerard tak miłował bliźnich i tak współczuł z ich położeniem, że nieraz własny, skromny oddawał im posiłek, że z narażeniem życia pielęgnował chorych. W czasie powszechnego głodu za pozwoleniem przełożonych żywi parę setek ubogich przy furcie klasztornej, rozpala dla zziębniętych olbrzymie ognisko, a litując się zwłaszcza nad małymi dziećmi, rozciera im zmarznięte rączęta i mówi: „Myśmy zgrzeszyli, a te niewinne aniołki cierpią z nami”. Bóg z radością patrzył na miłosierdzie Swego sługi i często w nadzwyczajny, a nawet cudowny sposób dostarczał mu środków do wspomagania ubogich. Zdawało się nieraz, że sami Aniołowie przynoszą mu chleb z Nieba, by mógł nakarmić swych zgłodniałych gości. W tym znaczeniu należy zrozumieć jego słowa, które wyrzekł przyjmując od przełożonego klucz od bramy klasztornej i obowiązki furtiana: „Tym kluczem otworzę sobie bramę niebieską”. Czyż Jezus, który powiedział: „Cokolwiek uczynicie jednemu z tych maluczkich, Mnieście uczynili”, mógłby o nim zapomnieć i nie przygotować mu mieszkania w Niebie? „My wiemy, iżeśmy przeniesieni ze śmierci do żywota, gdyż miłujemy braci...” (I Jan 3, 14). 

Miłość św. Gerarda była wspaniałomyślna. Jezus ponosił dla nas trudy, upokorzenia, wzgardę i Śmierć: „Umiłował nas i samego Siebie wydał za nas” (Efez. 5, 2). Św. Gerard, w pewnym liście, napisał takie zdanie: „Gotów jestem tysiąc razy oddać życie za życie mojego bliźniego”. Miłość posuwał do tego stopnia, że nieprzyjaciołom swoim dla imienia Jezusowego wszelkie krzywdy przebaczał — klękał przed nimi i mówił: „Dla miłości Pana naszego, Jezusa Chrystusa, przebaczam ci wszystko”. Taka była miłość św. Gerarda! Miłość bliźniego jest probierzem pobożności. Św. Gerard jest jej doskonałym wzorem, przeto i ty spełnij polecenie Jezusa: „Przykazanie nowe daję wam, abyście się społecznie miłowali” (Jan 13, 44).

(Odmów na cześć św. Gerarda 1 Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo i Chwała Ojcu)  

Przykład

Św. Gerard żyjąc na ziemi, był serdecznym przyjacielem ubogich i wszystkich wsparcia potrzebujących — teraz z Nieba pamięta o nich z równą miłością i często w niezwykły sposób spieszy im z pomocą. Tak np. do kościoła OO. Redemptorystów w Tournai przyszedł pewien robotnik i ofiarował świecę na cześć św. Gerarda. Brat zakrystian zapytał go: „Czy mogę poprosić pana o wyjawienie mi pobudki tej ofiary?” „Ależ z największą przyjemnością — odpowiada robotnik. — Od sześciu miesięcy nie miałem roboty, szukałem jej wszędzie bezskutecznie. Za poradą innych rozpocząłem nowennę do św. Gerarda i oto w drugim dniu miałem możność wybrania najlepszej pracy, gdyż mi ją z kilku stron zaofiarowano.”

Pewna rodzina znajdowała się w skrajnej nędzy, gdyż jej ojciec od dłuższego czasu nie miał żadnego zajęcia. Wyczerpawszy wszelkie zapasy pieniężne, pogrążona prawie w rozpaczy, chwyciła się pobożna matka wraz z mężem i dziećmi ostatniego środka —  modlitwy do Boga, który i wtedy pomóc może, gdy ludzie ratować nie mogą i nie chcą. Wspólnie odprawiana nowenna dobiegała końca, a położenie rodziny w niczym się nie zmieniło. Wieczorem ostatniego dnia rzekła matka do męża i dzieci: „Pan Bóg kieruje światem i wie, co czyni, więc, chociaż modlitwy nasze wydają się daremnymi, dokończmy nowenny, a może św. Gerard spełni nasze prośby.” W tejże chwili ktoś zapukał do drzwi — był to pewien przedsiębiorca, który owemu ojcu zaproponował przyjęcie bardzo korzystnej posady.

Nad Renem, w jednym przemysłowym mieście, właściciel fabryki ogłosił, że z powodu braku zamówień skraca dzień roboczy i stosownie do tego obniża płacę. Garstka katolickich robotnic rozpoczęła nowennę do św. Gerarda, a trzeciego dnia właściciel fabryki odwołał swoje ograniczenia, twierdząc, że w ostatnich dniach, zupełnie niespodziewanie, otrzymał liczne i wielkie zamówienia.

Modlitwa

Św. Gerardzie, mój potężny Patronie! Miłość, którą żywiłeś ku Jezusowi sprawiła, że umiłowałeś też wszystkich, a zwłaszcza nieszczęśliwych Jego braci. Wszakże byłeś ojcem ubogich, przyjacielem robotników, aniołem stróżem dzieci, lekarzem chorych, pocieszycielem strapionych i zrozpaczonych. Stałeś się prawdziwie wszystkim dla wszystkich. Byłeś podporą dla słabych, światłem dla stojących na rozdrożu życia, opiekunem dusz niewinnych, doradcą w wyborze stanu, przewodnikiem wątpiących w miłosierdzie Boże i we własne zbawienie, opiekunem rodzin chrześcijańskich, przyjacielem kapłanów. Spojrzyj też na mnie, gdyż więcej niż inni potrzebuję pocieszyciela, pomocnika i serdecznego przyjaciela. Św. Gerardzie! w Tobie pokładam ufność, do Ciebie spieszę w mym strapieniu, módl się za mną, a Bóg nie odrzuci Twojej prośby. Matko Najświętsza, wstawiaj się za mną do Jezusa! Amen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz