Eucharystia jest ogniskiem, ku któremu zdążać powinny myśli, uczucia i czyny każdego chrześcijanina. W niej skupia się całe jestestwo duszy Boga miłującej, stąd bowiem czerpie ona siły potrzebne w walce duchowej, znajdując pokarm, który ją najściślej jednoczy z Bogiem. W tym zdroju ożywczym szuka ona orzeźwienia w zmęczeniu, ukojenia w strapieniu i porady w niepewności. Kto należycie korzysta z tego Cudu Dobroci Bożej, staje się przyjacielem Chrystusa Pana, który rzekł: „Kto pożywa Mego Ciała i pije Krew Moją, we Mnie mieszka, a Ja w nim” (Jan. 6, 57). Rozważ, jak św. Gerard czcił Pana Jezusa ukrytego pod postaciami Chleba i Wina!
Św. Gerard był wiernym naśladowcą Boskiego Mistrza, nic tedy dziwnego, że szukał Go i znajdował rzeczywiście tam, gdzie Jezus pozostaje zawsze żywy, obecny, chociaż niewidzialny. Msza Św., ta Żertwa Ofiarna Nowego Przymierza, stanowiła dla niego największe szczęście, gdyż, modląc się w czasie świętych ceremonij, mógł łączyć swoje prośby z prośbami Jezusa Chrystusa, który ponawiając w sposób bezkrwawy Mękę i Śmierć Swoją, składa ustawicznie Ojcu Niebieskiemu zadośćuczynienie za grzechy rodzaju ludzkiego, a zarazem najdoskonalsze uwielbienie, jakie Mu się należy od wszystkich stworzeń. Komunia Św. stała się dla św. Gerarda już w dziecinnych latach szczytem najwyższego szczęścia. Jako mały chłopczyk patrzył ze świętą zazdrością na starszych, przystępujących do Stołu Pańskiego. Oczy jego wtedy błyszczały jak rubiny i lśniły serdecznymi łzami. Jakżeby pragnął złączyć się z Jezusem! więc raz przyłącza się do innych, rączęta składa i raduje się, że chwila niebieskiego szczęścia nadeszła. Lecz kapłan zbyt młodziutkiego chłopca pomija — Gerard wraca na swoje miejsce, klęka, zakrywa twarz rękami i gorzko płacze. Lecz oto w nocy światłość nieziemska w izdebce jego powstaje i Anioł Boży białą Hostię małemu miłośnikowi Eucharystii przynosi. Z jakąż pokorą, patrząc na wielkość i świętość Jezusa, a na swoją niskość i niegodność, przy Komunii Św. powtarzał za kapłanem: „Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł do serca mego, ale rzeknij tylko słowo, a będzie zbawiona dusza moja!”
Któż wyrazi jego gorące pragnienie, jakim gorzał, gdy się wsłuchiwał w głos Pana, mówiącego doń: „Pożądaniem pożądałem pożywać tej Paschy z wami.” (Łuk. 22, 16). Bo przecież ta Komunia Św. czyniła go szlachetnym dla ludzi, wspaniałomyślnym dla Boga. Ona sprawiła, że był poddany Woli Bożej i że mógł twierdzić: „Ja, co się Mu podoba, zawżdy czynię” (Jan 8, 29). Przez nią uczestniczył prawdziwie w życiu Bożym, gdyż Jezus żył w nim, a on w Jezusie. Przez ten Pokarm Niebieski został najistotniej wszczepiony w Jezusa tak, że ostatecznie stał się do Niego zupełnie podobnym i był niejako drugim Chrystusem. Z tego powodu cierpiał niewymownie, gdy w czasie kary, która go dotknęła z powodu rzuconego nań oszczerstwa, nie mógł przystępować do Komunii Św. Wówczas to, na prośbę jednego z księży, który chciał, by mu św. Gerard służył do Mszy Św., zawołał: „Księże, nie mogę tego uczynić, wszak będąc tak blisko Ołtarza, wydarłbym ci z rąk Hostię Świętą!”
Czy tak sobie cenisz Mszę i Komunię Św.? Czy się łączysz z Panem Jezusem ukrytym w Najśw. Sakramencie, kiedy do tego masz sposobność? A jak odprawiasz dziękczynienie po Komunii Św.? Przynajmniej przy tym czytaniu zatrzymaj się na chwilę i mów z głębi serca Jezusowi: „Uwielbiam Cię nabożnie, Bóstwo utajone, me serce Tobie, Panie, całe się oddaje.”
Św. Gerard miał to wielkie szczęście, że przez kilka lat przebywał pod jednym dachem z Jezusem Eucharystycznym. Lecz już nawet jako mały chłopczyk lubiał Go nawiedzać i z Nim poufnie rozmawiać, owszem, bawiąc się z kolegami, nieraz prowadził ich do kościoła, mówiąc: „Chodźmy odwiedzić Boskiego Więźnia!” Gdy był młodzieńcem i w dzień nie miał wiele czasu, by się dłużej modlić przed Tabernakulum, wieczorem lub w nocy spędzał w kościele czas, który inni przeznaczali na wycieczki lub zabawy. Przez pewien nawet czas, za pozwoleniem zakrystiana, zamykał się na całe noce w kościele, by w zupełnej ciszy tym serdeczniej rozważać tajemnice miłości Jezusowej.
Jako zakonnik w pewnym okresie sam był zakrystianem, a któż wypowie staranność jego w przyozdabianiu Ołtarzy, zwłaszcza tego, na którym raczył zamieszkać Bóg? Był wtedy podobnym do Serafina, który bezustannie śpiewa Panu hymny pochwalne. Klękał często przed tym Ołtarzem i mówił: „Panie, bez Ciebie trzciną jestem słabą i wiotką, wiatrem na wsze strony poruszaną, jestem lekkim obłokiem, mknącym po niebieskim błękicie, jestem łódką rzucaną przez fale o urwiska skalne, a Ty jesteś dla mnie Drogą, Prawdą i Żywotem. Słaby jestem i „nie czynię dobrego, które chcę, ale złe, którego nie chcę, to czynię”. Jednakowoż wszystko uczynić zdołam, jeśli Ty przy mnie stać będziesz. Wołam do Ciebie, Panie, Tyś jest cząstka moja na wieki!” Na takich rozmowach szybko mijały mu godziny i nieraz zdarzało się, że cała noc upłynęła, a on jeszcze klęczał i żarliwie się modlił. Mógł wtedy powtórzyć słowa Psalmu: „Boże mój, przy Tobie czuwam na świtaniu” (Ps. 62, 2).
Gdy podróżował lub pracował, serce jego tęskniło za Bogiem samotnie na Ołtarzu pozostającym: „Pragnęła dusza moja do Boga mocnego, żywego, kiedyż przyjdę, a okażę się przed Obliczem Bożym?” (Ps. 41, 3). Więc wstępował na chwilę do kościoła, a wzywany przez obowiązek mówił do Jezusa: „Puść mię już, Panie, i dozwól mi odejść do mego zajęcia!” Tak silne były więzy, które łączyły go z Eucharystią.
A ty, czy pamiętasz na słowa Zbawiciela: „Oto Ja jestem z wami aż do skończenia wieków”?
(Odmów na cześć św. Gerarda 1 Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo i Chwała Ojcu)
Przykład
Św. Gerard miał szczególną litość nad tymi, którzy dla zbyt wrażliwego usposobienia, czy też z dopuszczenia Bożego, czują się wciąż przeznaczonymi na potępienie, wątpią w odpuszczenie swoich grzechów, lub nie wiedzą, jaki mają sobie wybrać stan lub zawód.
Pewna osoba, która przez długi czas doznawała udręczeń i niepokoju sumienia tak opowiada o łasce, jaką otrzymała od św. Gerarda: „Żyłam już dłuższy czas w zamieszaniu i wątpliwościach — zdawało mi się, że bezpowrotnie i zupełnie należę do szatana. Czarne, rozpaczliwe myśli tak mię omotały, że w końcu wątpić zaczęłam, czy Bóg istnieje, albo raczej wierzyłam, że Bóg jest, ale pamiętałam tylko o Jego sprawiedliwości, a zapomniałam o Jego miłosierdziu. Z tego powodu byłam tak przygnębiona, że myślałam o samobójstwie, a dla otoczenia stałam się nieznośną przez me ponure i złośliwe usposobienie. Za radą spowiednika z całą gorliwością rozpoczęłam Nowennę do św. Gerarda. Piątego dnia Nowenny zmieniłam się tak, że śmiałam się i śpiewałam z radości; znajomi moi wprost mię nie poznawali. Stan ten trwa już długo i nie ma najmniejszej obawy, aby ustąpił dawnemu usposobieniu. W modlitwie znajduję niewymowne szczęście, a w zawodowej pracy dziwny, błogi spokój. Nie wiem, jak się mam odwdzięczyć św. Gerardowi za łaskę, którą mi u Boga wyprosił — wzywam wszystkich uciśnionych, aby się do jego wstawiennictwa uciekali!”
Pewna panna, słysząc głos Boży, postanowiła wstąpić do jakiego zakonu. Tyle jednak przeszkód stanęło jej na drodze, że wyrwanie się ze świata wydało się jej niemożliwym. Prócz tego sama nie wiedziała, do jakiego zakonu ma wstąpić. Rozpoczęła Nowennę do św. Gerarda i oto już w ósmym dniu wszystko się jak najlepiej ułożyło. Wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Urszulanek, gdzie się nazywała Siostrą Gerardą.
Modlitwa
Jezu mój, ukryty w Przenajśw. Sakramencie, Ty jesteś Życiem, Skarbem, jedyną Miłością moją. Bez Ciebie pustka panuje w mym sercu, ale, gdy Ty tę próżnię napełnisz, ogarnia mię prawdziwe szczęście i wraz z Aniołami śpiewam radośnie: „O, jakże miłe Twe Przybytki, Panie!” — Panuj w mej duszy jako jedyny Król i Pan. A ponieważ serce moje zbrukane jest występkami i przywiązaniem do grzechu, chcę jeszcze w czasie tej Nowenny obmyć je ze wszelkiej zmazy w Spowiedzi Świętej, abym Cię z żarliwą miłością mógł przyjąć w Komunii Św. i przedstawić Ci prośby moje. Św. Gerardzie, któryś pałał tak gorącą miłością ku Eucharystii, uproś mi łaskę, ażebym godnie pożywał Anielskiego Chleba, ażebym z ochotą wielką śpieszył przed Ołtarz, na którym dzień i noc pozostaje Chrystus Pan, mój Stwórca, Lekarz duszy mojej, cichy i pokornego Serca Nauczyciel, Pasterz dobry, który na zbawienie moje własne życie oddał przez bolesną Śmierć na Krzyżu. Spraw więc, ażebym idąc za Twoim przykładem z pobożnością uczestniczył w Ofierze, w której Jezus ponawia Swoją Mękę, ażebym się stał gorliwym miłośnikiem Eucharystii. Przez miłość Twoją ku Temu Eucharystycznemu Jezusowi zaklinam Cię, spełnij prośbę moją, ażebym otrzymawszy łaskę, o którą Cię w tej Nowennie błagam, mógł Jezusowi wraz z Tobą dziękować za miłosierdzie, które mi okazał. Módl się więc za mną do Jezusa i Maryi. Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz