Niejaki Liguori zapadł na zdrowiu i leżał bez przytomności. Rodzina była w rozpaczy o jego duszę, albowiem od wielu lat się nie spowiadał. Zawołano Gerarda. Przybył, pomodlił się nad nim i przywrócił do zupełnej przytomności. Chory usłuchał jego napomnień, prosił go o księdza, wyspowiadał się ze skruchą i zakończył życie po chrześcijańsku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz