Cnota posłuszeństwa skłania nas do poddawania się rozkazom prawowitych przełożonych. Przełożeni czerpią swą władzę z przykazania samego Boga, na którego głos wszystkie stworzenia posłuszne być powinny, a zwłaszcza człowiek, ustanowiony panem i królem przyrody. Św. Paweł w tych słowach zaleca chrześcijanom posłuszeństwo: „Nie masz zwierzchności jeno od Boga. Przeto, kto się sprzeciwia zwierzchności, sprzeciwia się postanowieniu Bożemu. A którzy się sprzeciwiają, ci potępienie sobie nabywają” (Rzym. 13, 1—2). Rozważ, jak św. Gerard, idąc za tym to poleceniem, stał się posłusznym aż do śmierci!
Pismo Św., streszczając trzydzieści lat ukrytego życia Pana Jezusa, wyraża się krótko słowami: „I był im poddany.” Bóg, który jednym Słowem stworzył świat cały, wobec którego wszystkie narody przedstawiają się jako kropla wody lub ziarenko piasku, stał się człowiekiem i był ludziom poddany. Z posłuszeństwa przybył Jezus na ziemię, z posłuszeństwa Ręce Swoje podał pod żelazne gwoździe, z posłuszeństwa zeszedł z tej ziemi, „stawszy się posłusznym aż do śmierci krzyżowej” (Filip. 2, 8). Św. Gerard, gorliwy naśladowca Jezusa Chrystusa, jako zasadę postępowania nakreślił sobie następujące zdanie: „Posłuszeństwo ma doprowadzić mię do Nieba, gdyż wola przełożonych to Wola Boża. Mogą więc czynić ze mną, co im się podoba, ja zawsze będę zadowolony.” A nie były to czcze słowa, ale przekonania, za którymi szło codzienne, szare, umartwione życie. Wiedząc bowiem, że osoba przełożonego zastępuje mu Chrystusa Pana, któremu się należy najgłębsze uszanowanie i ochotna uległość, z całą sumiennością wykonywał każde, chociażby najdrobniejsze ich zlecenia. Przez pewien czas miał on za przełożonego człowieka zgryźliwego, nieroztropnego, nieznośnego, który mu na każdym kroku dokuczał, szydząc z niego, karcąc go i upokarzając, nakładając na niego zgoła niezasłużone kary, surowe posty, umartwienia, a nawet wstrzymanie się od Komunji Św. Jednakowoż z ust św. Gerarda nie wyszło wtedy ani jedno słowo skargi, gdyż nie patrzył na przymioty, ani na zasługi, ani na wady przełożonego, ale na Boga rozkazującego w jego osobie.
Nieustannym niejako przełożonym była dla niego reguła zakonna, obejmująca przepisami wszystkie niemal chwile życia oddanego Bogu. Nauczył się jej dosłownie na pamięć i strzegł każdego jej polecenia, jako oka w głowie. Do swoich współbraci tak się raz odezwał: „Ponieważ Bóg posłał nas do Swego Zgromadzenia, starajmy się zachować każdy, najmniejszy, na pozór nic nie znaczący przepis reguły. Za pierwszym bowiem niedbalstwem przyjdzie drugie, trzecie i... setne, a na tej drodze wykroczeń i my dojdziemy do upadku i Zgromadzeniu zagrozi zupełna ruina”. Sam więc wykonywał ją najsumienniej, toteż sprawdziły się nań słowa św. Pawła: „którzykolwiek tę regułę dzierżyć będą, pokój nad nimi i miłosierdzie Boże” (Gal. 6, 16).
Posłuszeństwo jego było nadprzyrodzone przez intencję, a powszechne co do rozciągłości i dlatego w trudnych warunkach i przeróżnych okolicznościach nigdy nie zeszedł na bezdroża, i wszystkim jego przedsięwzięciom towarzyszyło błogosławieństwo Boże.
Zastanów się nad sobą i zobacz, jakie jest twoje posłuszeństwo względem przełożonych i obowiązujących cię przepisów! Niech cię do posłuszeństwa zachęcą słowa Pisma Świętego: „Mąż posłuszny będzie mówił zwycięstwo” (Przyp. 21, 28).
Posłuszeństwo św. Gerarda było nie tylko nadprzyrodzone, powszechne, ale także dokładne, bez zastrzeżeń i radosne. Można do niego zastosować słowa św. Bernarda, który takie zalety przypisuje posłuszeństwu: „Posłuszny nie zna zwłoki, ma wstręt do jutra, nie zna opóźnienia, uprzedza rozkaz, ma oczy uważnie zwrócone, uszy nastawione, język gotowy do przemówienia, ręce gotowe do czynu, nogi gotowe do bieżenia, jest cały nastawiony, by podchwycić wolę tego, który rozkazuje”.
Św. Gerard tak skory był w posłuszeństwie, że nawet myśli i pragnienia przełożonych poznawał i wykonywał. Przekonał się o tym pewien biskup, który, dowiedziawszy się w rozmowie z przełożonym klasztoru o cnotach św. Gerarda, postanowił go osobiście poznać i zamyślał wysłać gońca po niego. Wstrzymał go jednak przełożony, oświadczając, że rozkaz samą myślą wydany, świętemu słudze Bożemu zupełnie wystarczy. Jakoż, istotnie, św. Gerard w tejże chwili wyszedł z klasztoru i stawił się przed biskupem i przełożonym.
Słuchał zaś radośnie, pamiętając na słowa: „Chętnego dawcę Bóg miłuje” (II Kor. 9, 7). Parę tygodni przed śmiercią, chociaż był chory, skoro otrzymał rozkaz, by pomimo słabości udał się na zbieranie jałmużny — ochotnie wypełnił polecenie i znosił największe trudy i niewygody. Jak Bogu miłe było posłuszeństwo św. Gerarda, świadczy zdarzenie, które zaszło w ostatnich miesiącach jego życia, to jest wtedy, gdy leżał ciężko chory i bliski był śmierci. Nieobecny przełożony napisał mu na karteczce rozkaz, by natychmiast wyzdrowiał i spełniał zwyczajne zajęcia. I stał się cud prawdziwy — w jednej chwili uzdrowiony— Święty wstaje, chodzi, pracuje. Tak na kilka dni choroba ustąpiła, jakby z uszanowania dla jego doskonałego posłuszeństwa. Przez nie zjednoczył się św. Gerard z Wolą Bożą i pozyskał koronę chwały równą zwycięskim wieńcom męczenników, gdyż słusznie powiedział św. Pachomiusz: „Kto się dobrze umartwia, umiera śmiercią męczeńską. Większem zaś męczeństwem jest całe życie wytrwać w posłuszeństwie, niż w jednej chwili zginąć od miecza”.
Naśladuj przykład św. Gerarda! Pamiętaj, że „lepsze jest posłuszeństwo, niźli ofiary!” (I Król. 15, 22).
(Odmów na cześć św. Gerarda 1 Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo i Chwała Ojcu)
Przykład
Piękne są słowa św. Gerarda o nieszczęśliwych. Powiada on: „Człowiek chory jest najwierniejszym wizerunkiem Chrystusa Pana. Najświętszy Sakrament jest widzialnym Chrystusem”. Stąd czule opiekował się wszystkimi strapionymi i teraz czuwa też nad nimi.
Z Antwerpii donosi pewna osoba: „Znajdowałem się w ciężkim położeniu, zupełne bankructwo groziło mojemu skromnemu przedsiębiorstwu, a na wyratowanie się potrzebowałem większej sumy pieniędzy. Niestety nikt, znając moje warunki, nie chciał mi najmniejszej kwoty pożyczyć. Poleciłem się w końcu św. Gerardowi i poszedłem do jednej znajomej mi pani, przedstawiając jej smutny stan mój i całej rodziny, prosząc nieśmiało o pożyczenie mi na nieokreślony czas dwu tysięcy franków. Jakaż była moja radość, skoro pani owa bezzwłocznie wręczyła mi pieniądze, mówiąc: „Nie pożyczam ci ich, ale ci je daję, więc mi ich nigdy nie oddawaj”. Niechaj św. Gerardowi będą za to serdeczne dzięki!”
Pewna pani, sklep prowadząca, potrzebowała pięć tysięcy franków, bez których straciłaby zajęcie, a sklep zostałby zamknięty. Wszelkie środki zebrania tak wysokiej sumy zawiodły. Zaczęła odprawiać Nowennę do św. Gerarda i oto w trzech pierwszych dniach tak dobrze powodziło się jej w sklepie, jak nigdy przedtem. Pod koniec nowenny miała w ręku tak potrzebne pieniądze.
„Epolety zawdzięczam św. Gerardowi — pisze pewien oficer armii francuskiej. Tylko dzięki jego pomocy mogłem poświęcić całe moje życie ojczyźnie. Miałem stawać do ostatniego egzaminu, bez najmniejszych widoków powodzenia. Nie cieszę się zbyt wielkimi zdolnościami, więc chociaż z powodu żelaznej pilności przechodziłem z klasy do klasy, przy publicznych egzaminach przepadałem. Tym razem, ponieważ był to egzamin najważniejszy i rozstrzygający o kierunku mego życia, odprawiłem sobie przed nim Nowennę do św. Gerarda i uzbroiłem się nawet na czas walki w jego medalik. Nadspodziewanie powiodło mi się, egzamin zdałem wprost świetnie, byłem jednym z pierwszych. Na podziękowanie posyłam na Mszę Św. ku czci świętego mego Patrona.”
Modlitwa
Boże mój i Panie! Z głębi serca wołam do Ciebie, miej litość nade mną! Myślami, słowami, uczynkami buntowałem się przeciw Tobie i mówiłem: „Któż Pan mój, abym mu służył?” Przebacz mi moją niewdzięczność, zlituj się nad nędznym grzesznikiem według wielkiego miłosierdzia Swego!
Ty zaś, św. Gerardzie, któryś wszystkich nieszczęśliwych braćmi swymi nazywał, pozwól, że dzisiaj nadam Ci to imię, gdyż zaprawdę smutek ogarnął moją duszę i Twej pomocy więcej niż kiedykolwiek potrzebuję. Tyś posłuszeństwem tak ujął Serce Boga, że Tobie za Jego łaską niejako wiatry i morza, choroby i nieszczęścia wszelkie są poddane. Spojrzyj więc na mnie, ulituj się, abym Bogu Najwyższemu i Tobie mógł dzięki składać. Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz