Dzień 2 - Św. Gerard — poddany Woli Bożej

Bóg rządzi całym światem. On Mądrością Najwyższą kieruje wszystkimi wypadkami i wszystko prowadzi ku większej chwale Swojej i zbawieniu człowieka. Jak tę Wolę Bożą przyjmować powinniśmy, nauczył nas sam Jezus Chrystus, który życiem Swoim nadał szczególne znaczenie własnym Słowom: „Ja miłuję Ojca i tak działam, jak Ojciec Mi przykazał” (Jan 14, 30). „Ten, który Mię posłał, jest ze Mną i nie zostawił Mię samego, bo Ja zawżdy czynię, co się Jemu podoba” (Jan 8, 29).

Św. Gerard, idąc za tym przykładem Boskiego Zbawiciela, doszedł do podobnych zasad i do podobnego postępowania. Oto parę zdań wyjętych z jego listów: „Najlepsza modlitwa polega na tym, że się Wolę Bożą przyjmuje natychmiast, bez zastrzeżeń, bez obawy i bez oporu”. „Powinniśmy być gotowi umrzeć pod ciosami rozporządzeń Woli Bożej”. „Cóż lepszego czynić możemy dla Boga, jak przyjmować z rąk Jego wszystko, cokolwiek nam przeznaczył?” — „Jakże szczęśliwym jest człowiek, który niczego nie pragnie, jak tylko tego, czego Bóg chce!” Nie tylko w przekonaniach i słowach okazywał sługa Boży to umiłowanie Opatrzności Boga Wszechmocnego — on całem życiem stwierdzał, że zasady swoje głęboko i skutecznie miał zapisane w sercu. Każde cierpienie przyjmował ochoczo, nie narzekał, nie jęczał pod krzyżem, ale wiedząc, że za każdy ból otrzyma nagrodę od Pana, poddawał mu się z uległością, a nawet z zewnętrzną radością. Należał do tych, którzy „idąc szli, płakali, rozsiewając nasienia swoje, ale wracając się przyjdą z weselem, niosąc snopy swoje” (Psalm 125, 6). Co więcej, porwany miłością Bożą, rozumiejąc, że cierpieniem najdobitniej okaże Mistrzowi swemu przywiązanie — sam wybiega na spotkanie krzyża, szuka go i w końcu dochodzi do takiego umiłowania cierpienia, że na łożu śmierci woła: „Cierpieć raczej pragnę, niż umrzeć”. Cierpienia, które ponosił przy nauce rzemiosła, gdzie go towarzysz pracy prześladował, bił i policzkował; zelżywości, które spadały nań ze strony złych, przewrotnych ludzi, przyjmował Gerard z radością, powtarzając za Apostołami słowa: „Cieszę się, iż stałem się godnym zelżywość cierpieć dla Imienia Jezusowego”.

Bóg zaś, w nagrodę za jego cierpliwość, obdarzał go łaskami i prawdziwym szczęściem. Wyrazem tego wewnętrznego, błogiego zadowolenia jest zachwyt, w który św. Gerard wpadł przed furtą klasztorną, gdy mu żebrak na flecie zanucił pieśń, zaczynającą się od słów: „Niech się spełni Wola Boża”. Święty uniósł się wtedy ponad ziemię, oczy jego pałały nadzwyczajnym blaskiem, a usta wymawiały słowa: „Bądź wola Twoja, jako w Niebie, tak i na ziemi!”.

Bóg czuwa nad nami. Sam Jezus powiedział: „Czyż nie sprzedają pięciu wróbli za dwa miedziaki? — a żaden z nich nie jest zapomniany w Obliczu Boga. Wszak nawet wszystkie włosy na głowie waszej są policzone! Nie lękajcie się tedy! Nad wiele wróbli lepsi jesteście wy!” (Łuk. 12, 6, 7). Podobne słowa zapisane są w księdze proroka Izajasza: „Przy piersiach was poniosą, a na kolanach będą się z wami pieścić — jako, gdy kogo matka pieści, tak was cieszyć będą... Izaż może zapomnieć niewiasta niemowlęcia swego?... a chociażby i ona zapomniała, wszakże Ja nie zapomnę ciebie” (Iz. 66, 12 i 49, 15). Zastanów się i zbadaj, jaka jest wiara twoja w Opatrzność Bożą!

Św. Gerardowi nie skąpił Bóg pociech i radości — ludzie miłowali go i szanowali, uciekali się do jego modlitwy i doznawali jej nadzwyczajnych skutków, lecz mimo to ziemia nie przestała być dla niego padołem płaczu. Największe cierpienie, jakiego doznał, była potwarz rzucona na niego przez podłą kobietę. Oskarżyła go przed przełożonymi o hańbiące i zdrożne czyny. Wszystkie okoliczności przemawiały przeciw św. Gerardowi i przełożeni, chociaż bynajmniej nie przekonani o winie, oskarżonego dotknęli surową karą: Zabroniono mu przystępować do Stołu Pańskiego i rozmawiać z obcymi ludźmi. Gerard cierpiał przez dwa miesiące, ale nie otworzył ust do własnej obrony, pragnął jak najdoskonalej naśladować Zbawiciela, który na stawiane Mu zarzuty milczał i żadnej nie dawał odpowiedzi. Cierpiał jednak dużo, chociaż spokojnie. „Jestem cały poruszony, — pisze — zniechęcony, prawie w rozpaczy pogrążony. Czuję się tak smutnym z powodu cierpienia, jakie mi zesłał Bóg, że chyba więcej cierpieć nie jestem w stanie. Niech będzie błogosławiona Wola Boża! Życie moje teraźniejsze jest tak gorzkie, że sama śmierć wydaje mi się przyjemną. Znajduję się z Jezusem na krzyżu, wśród największych katuszy, cierpień i goryczy. Wydaje mi się, że mię wszyscy opuścili, że Bóg bierze włócznię, aby mi śmierć zadać, a ja przybity do krzyża wołam: „Nie moja, ale Twoja Wola niech się stanie!” Szczególnie bolał nad odsunięciem go od Komunji Św. Często ze strapienia zasnąć nie mógł, a wtedy szedł na grobowiec swego serdecznego przyjaciela, czcigodnego O. Sportellego, na zimnym kamieniu udręczoną głowę skłaniał i na chwilę zasypiał. Był to prawdziwy Ogrojec św. Gerarda, a skończył się, gdy niecna grzesznica, ciężką chorobą złożona, oszczerstwo swoje ze skruchą odwołała. Czyż nie zawstydza nas ten wielki bohater cierpliwości? Nauczmy się przeto od niego miłować Boga zawsze w radości i smutku, w życiu całem i przy śmierci.

(Odmów na cześć św. Gerarda 1 Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo i Chwała Ojcu)

Przykład

Bóg, jakoby wynagradzając św. Gerarda za cierpliwość, jaką okazał w znoszeniu upokarzającego oszczerstwa, uczynił szczególnym patronem dzieci jeszcze nieochrzczonych, niemowląt i matek. Cuda i łaski nadzwyczajne tego właśnie rodzaju są niemal na porządku dziennym, a podziękowania za podobne łaski w czasopismach poświęconych czci św. Gerarda, zajmują pierwsze miejsce. Oto parę z nich:

Pewna osoba pisze: Lekarze przestrzegali mię, że dziecko łatwo pozbawi mię zdrowia lub nawet życia. Istotnie, w chwili krytycznej doznałam wrażenia, że śmierć krąży wokoło mego domu, byłam już nawet przekonana, że ani ja, ani moje dziecię nie będziemy mogli oglądać światła słonecznego. Lekarz orzekł, że stan jest nadzwyczaj groźny, że tylko niebezpieczna operacja może mi jeszcze życie uratować. Pobiegł więc po narzędzia chirurgiczne, ja zaś wspomniałam sobie, co mi jedna ze znajomych opowiadała o św. Gerardzie i zawołałam, pełna ufności do niego: „Św. Gerardzie, ratuj mnie!”. Zaledwie wymówiłam te słowa, bóle ustały i teraz cieszę się moim małym, ukochanym synem. Lekarz zdumiony tym zajściem oświadczył, że bez cudu było to wprost niemożliwe.

Z Francji, z miasta Rennes, pisze między innymi pewien lekarz, że w praktyce lekarskiej nigdy nie omieszkał matkom podawać obrazka św. Gerarda, toteż może się poszczycić, że i dzieci przychodziły na świat zdrowe, i matki omijały niebezpieczeństwo śmierci nieraz w najcięższych warunkach. Tego zresztą rodzaju podziękowania znajdują się w każdym zeszycie czasopism, szerzących cześć św. Gerarda.

Modlitwa

Boże mój i Panie! Oto stoję przed Tobą i wyznaję, że z pokorą i miłością przyjmować pragnę wszystko, cokolwiek względem mnie postanowisz. Tyś przecież Stwórcą i Panem moim, a ja nędznym prochem ziemskim. Daj mi tylko siłę, bym ochotnie za wzorem św. Gerarda zgadzał się z Wolą Twoją. Ty zaś, potężny mój Patronie, wspomagaj mię litościwie i nie opuszczaj mię nigdy. Pamięć na Twe pełne współczucia z nędzą ludzką serce, ożywia moją nadzieję, że i ja zawiedzionym nie będę. Wszak nigdy bez wzruszenia nie mogłeś patrzeć na ból i nieszczęście i tyle razy niosłeś wsparcie, ocierałeś łzy, podnosiłeś na duchu wątpiących, wzmacniałeś słabych, pocieszałeś smutnych i płaczących. Bóg nie odmówi żadnej Twojej prośbie, więc przedstaw pożałowania godny stan mój Twemu i memu Stwórcy i Królowi, a z pewnością znajdę miłosierdzie przed Panem. Poleć mię Pośredniczce wszystkich łask, Maryi Pannie, a ja, doznawszy pomocy, radując się, z Tobą wołać będę: „W pokoju pospołu będę spał i odpoczywał, albowiem Ty, Panie, osobliwie w nadziei postanowiłeś mię”. Amen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz