Dzień 8 - Św. Gerard — żarliwy czciciel Matki Najświętszej

Maryja Panna, Matka łaski Bożej, Matka samego Boga — jest Matką każdego chrześcijanina. Ona każdemu z pomocą śpieszy, miłosierną ręką słabego i upadającego podtrzymuje, do wytrwałości pobudza i do szczęścia wiecznego doprowadza. Kościół Święty stosuje do Matki Najśw. słowa Pisma Św.: „Jam matka pięknej miłości i bogobojności, i uznania, i nadziei świętej. We mnie mieszka łaska drogi i prawdy, we mnie wszystka nadzieja żywota i cnoty. Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy mnie pragniecie i najedzcie się owoców moich”. (Eccl. 24, 24 — 27).

Rozważ, jak św. Gerard, idąc za tym wezwaniem Matki Najśw., szczerze Ją umiłował i jak go za to Matka Najśw. wynagrodziła.

Królowa Nieba i ziemi, jako Matka Jezusa Chrystusa godnością swą i władzą przewyższa wszystkie stworzenia, Aniołów nawet, którzy w Niej Panią swoją uznają i czczą. Niepokalanie Poczęta wolna od najmniejszej skazy grzechowej pełna była i jest łaski i świętości, i jaśnieje przed nami jako Zwierciadło Sprawiedliwości, jako Arka Nowego Przymierza, jako wzór najdoskonalszy wszystkich cnót. Pełna jest łaski nie tylko jako Matka Boża i Niepokalana, ale też jako Pośredniczka wszystkich łask, które przez Jej ręce spływają na wygnańców ziemskich, jęczących na padole płaczu.

Obdarzony światłem Bożym, św. Gerard pojmował te prawdy z niezwykłą jasnością i dlatego miłował Maryję jak potulne dziecię i starał się naśladować Jej święte usposobienia i cnoty. Od Niej nauczył się głębokiej wiary, boć  słusznie św. Elżbieta nazwała Ją szczęśliwą, iż bez wahania uwierzyła wieściom zwiastowanym Jej z Nieba: „Błogosławionaś, iżeś uwierzyła, albowiem spełni się to, co ci powiedziano od Pana” (Łuk. 1, 45). Na wzór Tej słodkiej, przedziwnej Mistrzyni życia duchownego przejął się pokorą, która go skłaniała do umiłowania życia ukrytego, do unikania zaszczytów i do nazywania samego siebie sługą i niewolnikiem Boga Wszechmogącego. Od Tej, która „wszystkie słowa Jezusowe zachowywała w pamięci, stosując je w sercu swojem”, nauczył się rozważania tajemnic Chrystusowych. Ażeby swej najukochańszej Matce najserdeczniejsze okazać przywiązanie, oddał się Jej na zawsze i bez zastrzeżeń.

Wyrazem tego poświęcenia się Maryi była obrączka, którą w kościele wobec tłumu ludu, jako młodzieniec, ściągnął ze swego palca i włożył na palec Bogarodzicy, mówiąc: „Oddaję Ci życie swoje, gdyż serce moje podbiłaś Swoją miłością”. Chciał być dla Niej żołnierzem na wzór średniowiecznych rycerzy, którzy dla okazania czci Królowej Niebios w turniejach i wojnach staczali krwawe boje, by Jej przynieść zwycięskie nagrody i zdobycze. Ta zaś ofiara nie była u niego czczą tylko i uroczą grą wyobraźni, lecz rzeczywistem oddaniem Maryi duszy swej i ciała.

Oddał Jej rozum swój przez cześć głęboką, przyłączając się do Ojca Niebieskiego, który na Nią spogląda jako na najukochańszą Swą Córkę i najdoskonalsze stworzenie Swoje; do Słowa Wcielonego, które Ją wybrało na Matkę Swoją i do Ducha Świętego, którego Ona jest przecudnym i najulubieńszym Przybytkiem. Oddał Jej wolę swoją przez bezwzględne zaufanie w Jej przyczynę. Opierał się bowiem na wierze, która uczy, że Maryja w wypraszaniu łask jest wszechmocną, gdyż Syn Jej, którego porodziła, karmiła i pieściła, nic Jej odmówić nie jest w stanie. Serce Jej oddał przez synowską miłość, przez służbę pełną prostoty, czułości i przywiązania. Zapytany przez jednego ze znajomych, czy miłuje Matkę Najświętszą, św. Gerard, przyciskając rękę do serca, zawołał: „Proszę cię, nie pytaj mię nigdy czy Ją miłuję, bo na wspomnienie Maryi serce moje tak mocno bije, że obawiam się, ażeby nie pękło!”

Jaka jest twoja cześć ku Matce Najświętszej? Czyś się Jej oddał na służbę, czy może o Niej zapomniałeś, a miłość twoja ku Niej stała się obojętną i ciężką, jak jesienna mgławica i zimna jak grudniowe mrozy? Niech ci na chwilę przynajmniej zabrzmią w sercu słowa pieśni kościelnej: „Biedny, kto Ciebie nie znał od powicia i nigdy Twego nie słyszał imienia, lecz tem biedniejszy, kto w rozpuście życia stał się niegodnym Twojego wejrzenia.”

„Duch mój słodszy nad miód, a dziedzictwo moje nad miód i plastr miodu. Pamiątka moja nad rodzaje wieków. Którzy mię jedzą, jeszcze łaknąć będą, a którzy mię piją, jeszcze pragnąć będą. Kto mię słucha, nie będzie zawstydzon, a którzy mię sprawują, nie zgrzeszą” (Eccl. 24, 27 — 39). Takie słowa wkłada Kościół Święty w usta Matki Najświętszej, wynagradzającej czcicieli Swoich. Miłował Ją św. Gerard i oddał się Jej na służbę i w swej ufności nie został zawiedziony. Przekonał się, że duch Maryi słodszy jest nad plastr miodu i że ci, którzy pod Jej opieką walczą, nie zgrzeszą i nieprzyjaciół zwyciężą. Jej to pomocy zawdzięczał św. Gerard, że serce jego nigdy nie zostało splamione występkiem zmysłowości, i że nawet przez szereg lat nie odczuwał podniety tej namiętności. Wpatrzony w oblicze Niepokalanej do tego stopnia przejął się pięknem i szczęściem niebieskiem, że ziemskie mamidła wydawały mu się niskimi i fałszywymi bożyszczami.

Matka Najświętsza dała mu też gorącą miłość ku Jezusowi, bo przecież Jezus Chrystus żyje w Maryi w sposób o wiele pełniejszy, aniżeli w innych sługach Swoich, żyje w pełności życia Bożego, świętości, mocy i doskonałości Swojej. Miłując więc Maryję wraz z Nią i przez Nią umiłował też Jezusa, który opanował całą jego istotę, wszystkie jego wewnętrzne poruszenia, skłonności, myśli i pragnienia.

Od Maryi nawet doznawał św. Gerard widocznych znaków miłości tak dla siebie samego, jak też dla innych, za którymi się modlił. Nieraz, rozmyślając Jej godność i dobroć, rozpalał się wewnętrznym ogniem i w zachwycie śpiewał Jej hymny pochwalne. Błagalny okrzyk jego: „Maryjo, ratuj!”, stawał się często tak potężnym, że wstrzymywał lub sprowadzał chmury, podnosił chorych z łoża boleści, ratował życie konającym, sprowadzał na drogę cnoty największych grzeszników. W końcu w chwili śmierci przybyła Maryja, aby mu włożyć na skronie koronę chwały przeznaczoną dla tych, którzy Jej wiernie w życiu służyli.

Naśladuj św. Gerarda i uciekaj się do Maryi, gdyż wsparłszy się o Nią, nie upadniesz, pod Jej przewodnictwem nie umęczysz się, pod Jej obroną zdążysz do portu.

(Odmów na cześć św. Gerarda 1 Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo i Chwała Ojcu)

Przykład

Św. Gerard był prawdziwym opiekunem tych, którzy doznawali trudności w służbie Bożej, czy to z powodu złego otoczenia, czy to z powodu nędzy, niepowodzenia i niepewności warunków życia. W styczniu r. 1897 do redakcji pewnego czasopisma katolickiego przyniesiono następujący list:

„Od sierpnia stan mojej rodziny przedstawiał się smutnie, wprost rozpaczliwie. Cały nasz majątek zagrożony był, a z tym znikł pokój z domu, gdyż ze smutkiem patrzyłem na dzieci, które lękały się, że ich dalsze kształcenie się będzie niemożliwe, spojrzenia zaś przygnębionej żony raniły mi serce jak sztylety. Lecz cóż miałem począć? Znajomi moi, współczując ze mną, radzili mi, ażebym dał na Mszę Św. ku czci św. Gerarda i odprawił Nowennę, którą też z rodziną bezzwłocznie rozpocząłem. Nadszedł już dziewiąty dzień, a położenie nasze w niczem się nie zmieniło, ufność moja zaczęła się chwiać i załamywać. A oto o godzinie siódmej wieczorem przybył do mnie pewien pan, który mię zupełnie z kłopotów wybawił. Wdzięczność moja i całej rodziny nie ma granic. Niech za tę łaskę będzie chwała Najwyższemu Bogu, Matce Najśw. i św. Gerardowi!”

Przełożona pewnego szpitala zawarła ze św. Gerardem następującą umowę: „Św. Gerardzie! Miłość Twoja ku Bogu, litość nad wszystkimi strapionymi i uciśnionymi, pomoc, z którą śpieszyłeś do słabych, chorych i konających pobudza mię do tego, że Cię wybieram na osobliwszego Patrona naszego szpitala. Na Twoją cześć w każdym tygodniu zamówimy Mszę Św., a od czasu do czasu postaramy się o uroczyste nabożeństwo. Ty zaś w zamian za to strzeż nas, daj nam, byśmy wszyscy mieli ducha Chrystusowego. Staraj się o utrzymanie szpitala i pozwól nam w niedługim czasie spłacić długi, którymi dom nasz jest obciążony.” Przełożona twierdzi, że od tej chwili szpital cieszy się szczególnymi względami Opatrzności Bożej i społeczeństwa. 

Modlitwa

Matko Najświętsza, Matko Miłosierdzia, Żywocie, Słodyczy, Nadziejo nasza, witaj. Wzdycham do Ciebie, ja, nędzny wygnaniec, zbłąkany na tym padole płaczu, trudu i znoju. Obróć Swe miłosierne oczy ku mnie grzesznemu i przybądź nam na pomoc, a kiedyś okaż mi Owoc żywota Twojego Jezusa, Chrystusa Pana.

Ty zaś, św. Gerardzie, gorliwy Sługo i Czcicielu Matki Najśw., wspomóż mię, abym i ja był Jej posłusznym, dobrym i niewinnym synem. Obym Ją miłował tak jak Ty, obym przynajmniej nie zasmucał Jej przecudnego, promiennego Oblicza! Niegodny jestem, aby stanąć przed Jej Tronem i przedstawić Jej moją prośbę. Przez Twoją silną wiarę, niezachwianą nadzieję, czystość nieskalaną żadną plamą, głęboką pokorę, przez Twoje gorliwe naśladowanie Jezusa Chrystusa — zaklinam Cię i błagam, wyjednaj mi łaskę, o którą Cię proszę. Niechaj nade mną zabłyśnie słońce miłosierdzia Bożego i radości prawdziwej, abym mężnym sercem zdążył ku wyżynom, gdzie razem z Tobą Matce Najświętszej nieustannie cześć składać będę. Amen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz